Jak wspomniałam w poprzednim poście, w wieku około 16 lat zaczęłam
mieć problemy z układem hormonalnym.
Do tej pory zawsze byłam szczupła. Ważyłam ok. 55 kg przy wzroście 166cm. W
pewnym momencie zaczęłam odczuwać dyskomfort podczas przełykania. Czułam się
tak, jakby coś wiecznie zatykało mój przełyk. Poszłam na pierwszą wizytę u
endokrynologa. Lekarka zleciła badania hormonów tarczycy, z których wynikało,
że wszystko jest w porządku. Jedynie budowa mojej tarczycy i widoczna wypukłość
na szyi budziły jej zastrzeżenia. Musiałam od tej pory łykać jod i selen.
Pamiętam, że zażywałam tabletki przez około 3 miesiące.
Niedługo później moja waga zaczęła spadać. Schudłam ok.5kg i jak
oglądam teraz zdjęcia z tego okresu, stwierdzam, że wyglądałam naprawdę marnie.
Kilka miesięcy później zaczęłam mieć problemy z miesiączką, na
początku się spóźniała, a później całkiem ustała ....
To był jeden z najgorszych momentów w moim życiu, coś co nie
powinno się wydarzyć, a jednak się stało.
Rozpoczął się maraton wizyt u lekarzy ginekologów, endokrynologów,
na oddziałach szpitalnych.
Badania, wykonywane przez kolejne lata pokazują coraz gorsze
wyniki.
Na początku, tylko hormony żeńskie - estrogen i progesteron miały
lekko zaniżone wartości. Prolaktyna, hormony tarczycowe, testosteron
utrzymywały się w normie.
W kolejnych badaniach estrogen i progesteron spadły już dużo
poniżej normy, prolaktyna podskoczyła mocno w górę ok 2x przekraczając normę.
Tarczyca i testosteron do tej pory są idealne.
Wysoki wynik prolaktyny dał mojej ginekolog do myślenia.
Skierowała mnie na badanie rezonansu magnetycznego przysadki mózgowej. Okazało
się, że mam na niej niedużego mikrogruczolaka, prawdopodobnie wydzielającego za
duże ilości prolaktyny, hormonu mającego istotny wpływ na poziomy przysadkowych
hormonów LH i FSH (których wartości także mam za niskie), które to regulują
wydzielanie hormonów jajnikowych odpowiedzialnych za owulację.
Po wielu latach, że tak to nieładnie określę „bujania się” z
wieloma endokrynologami i ginekologami, między innymi ze Szpitala
Uniwersyteckiego w Krakowie, postawiono mi diagnozę: niewydolność osi
podwzgórzowo-gonadalnej w zakresie wydzielania hormonów stymulujących owulację.
Według lekarzy, jedyne co mogę robić, to łykać syntetyczne hormony (głównie
tabletki antykoncepcyjne) aby podtrzymać sztuczną miesiączkę, i obniżać poziom
prolaktyny, aby mieć lepsze samopoczucie. Wg pewnego pana doktora
endokrynologii z Lux Medu, jestem bezpłodna i raczej nie mam szans na ciążę. Inni
lekarze nie są aż tak sceptyczni, ale tym tematem zajmę się, kiedy rzeczywiście
będę zainteresowana. Niemniej jednak, niemiło jest mieć odbieraną nadzieję
przez lekarza, który nawet nie raczył przyjrzeć się dokładnie moim wynikom.
Przez ostatnie 10 lat przyjmowałam następujące leki :
Bromergon (bromokryptyna,
na obniżanie poziomu prolaktyny) – 0,5 , 1, lub 2 tabletki dziennie - od 2007 roku
Cycloprogynova – 1 tabletka przez 21 dni 7 dni przerwy
- od 2010 roku
Glucophage (przez 1,5roku , przez chwilę miałam podwyższony poziom
wyrzutów insuliny, po obciążeniu glukozą – krzywa cukrowa – ostatecznie
wykluczono podejrzewaną insulinooporność)
Gravistat- wywoływał miesiączkę
Duphaston – nie wywoływał miesiączki
Femoston – wywoływał miesiączkę
Cilest – wywoływał miesiączkę
Yasmin – wywoływał miesiączkę, skutek uboczny – tycie
Nadal zostaję pod opieką lekarza ginekologa-endokrynologa. Z usług
poradni szpitala uniwersyteckiego zrezygnowałam z powodu bardzo długiego
oczekiwania na wizyty (np. w czerwcu zeszłego roku skończył się tam kontrakt z
NFZ, i nie można było się zarejestrować na wizytę aż do końca roku).
Mój mikrogruczolak pod wpływem bromergonu zmniejszył się i
„zwłóknił” – taki obraz wynika z ostatniego badania MR. Nadal jednak wartości
prolaktyny są niewytłumaczalne wysokie, gdy odstawiam bromokryptynę.
Zawsze gdy odstawiam leki hormonalne ustaje miesiączkowanie…
Już straciłam nadzieję na naturalny powrót do zdrowia.
Podczas tych 10 lat przytyłam ponad 20kg, przy czym udało mi się schudnąć ok. 5kg. Od
początku problemów hormonalnych borykam się z coraz większym wypadaniem włosów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz